Jedzenie na wakacjach z dziećmi
Temat ważny dla mnie. A nawet bardzo. Nie jestem i nie muszę być dietetykiem, żeby zdawać sobie sprawę, że odpowiednie odżywianie jest kluczowe dla zdrowia dzieci – ich odporności, rozwoju, wzrostu i tego, żeby po prostu miały dużo siły i energii. Jeśli zbilansowana dieta Twojego dziecka jest dla Ciebie priorytetem i zastanawiasz się jak to pogodzić z beztroskimi wakacjami, zapraszam do lektury 😊 Jeśli cały rok starasz się, aby wszyscy mieli zdrową dietę i niekoniecznie chcesz z tego rezygnować na wakacjach, poniżej kilka wskazówek – na zachętę, że podróże z dziećmi to niekoniecznie codziennie trzy lody, cola, frytki i nic więcej 😉
Różnorodność
W wielu miejscach na świecie możemy skomponować codzienne posiłki tak, żeby dieta była względnie zbilansowana. Warto proponować przeróżne produkty czy gotowe posiłki każdego dnia – stawiam dużo, że prawie wszędzie znajdziemy coś, co jest zdrowszą alternatywą. I co niemniej istotne – coś, co polubią nasze dzieci. Tu wchodzi kwestia wyboru. Zawsze możemy wybrać coś zdrowszego np. ziemniaki zamiast frytek albo pierś z kurczaka zamiast nuggetsów 😉 Jeśli całą rodziną jemy zdrowo, to samo również ląduje na talerzu dzieci. Słyszę głosy, że w wielu miejscach dziecko nic rozsądnego zjeść nie może. Trudno mi się z tym zgodzić. Kuchnia w wielu miejscach w Polsce, Europie i na świecie ma do zaoferowania tak wiele różnorodnych, bogatych w wartości odżywcze potraw, że nie sposób ich tu wymienić.
Czas na przykłady
Powiedzieć, że kulinarna mapa świata jest definicją różnorodności, to jakby nie powiedzieć nic 😊 Przykłady można mnożyć i mnożyć. Maroko, poza mięsem, serwuje esencjonalną kuchnię pełną warzyw, roślin strączkowych i kasz. Aromatyczna kuchnia tajska oparta jest na świeżych ziołach i limonce, tofu i owocach morza. Eksplozja śródziemnomorskich smaków Grecji, Hiszpanii czy Włoch to nie tylko pizza i makarony, ale też świeże sałaty, sery, oliwa z oliwek i soczyste owoce. Każdy znajdzie coś dla siebie i niekoniecznie musi to być fast food i żelki 😉 Wakacyjne wyżywienie niekoniecznie kończy się niestrawnością i zaprzepaszczeniem całorocznych starań rodziców o zdrową, zbilansowaną dietę. Powtórzę, to są nasze wybory żywieniowe i od nas samych zależy, co wyląduje na naszych talerzach. Nawet na Kubie, na której dostęp do wielu produktów jest ograniczony, można znaleźć zdrowsze dania. Staramy się po prostu podchodzić zdroworozsądkowo i ograniczać ryzyko, unikając wątpliwej jakości (i pochodzenia) produktów i potraw 😉
A moje dziecko nie chce nic jeść na wakacjach
Dzieci są różne – truizm. Faktem jest, że są dzieci, które jedzą mniej lub więcej. Takie, które mają mniejszy lub większy apetyt. W końcu takie, które z chęcią próbują nowości, ale też takie, które robią to niechętnie. Są też dzieci, które jedzą bardziej wybiórczo niż inne. A i też maluchy przechodzą przez różne etapy rozwoju, również w kwestii żywienia, np. mają okresy neofobii żywieniowej. Wszystko wiem i wszystko rozumiem. Mocno wierzę jednak w to, że zawsze znajdzie się kilka produktów lub dań, które dziecko polubi np. owoce, zupę czy jakiś rodzaj pieczywa. W każdym miejscu na ziemi coś się wypieka i najczęściej są to chlebki z bardzo prostym składem, jak choćby chlebek naan. My wychodzimy z założenia, że lepiej codziennie zjeść taki chlebek (czyli trochę mniej różnorodnie niż w domu) niż podawać dzieciom niezdrowe, ryzykowne posiłki 😊 A wracając do podtytułu, czy jeśli dziecko nie chce jeść na wakacjach, to czy w domu naprawdę jadłoby tak chętnie? Może kwestie jedzenia nie są zatem powodem, dla którego powinniśmy rezygnować z podróżowania z dziećmi? 😊
Zapasy – czy i co zabierać?
Poza próbowaniem miejscowych potraw, warto mieć ze sobą jednak zapas ulubionych przekąsek dziecka 😉 Mamy kilka sprawdzonych pozycji, bez których nie wyjeżdżamy na dłuższe wakacje. Oprócz jedzenia „na drogę” (kanapki, warzywa, owoce, woda), na wszelki wypadek zabieramy ze sobą kilka produktów. Są to przeważnie płatki pełnoziarniste, różne rodzaje orzechów, mała kasza, pestki. Na miejscu dokupujemy kilka innych produktów, takich jak jogurty naturalne, świeże owoce i warzywa. Tak się żywimy na codzień. A na wakacjach dochodzą do tego przepyszne lokalne potrawy wybierane z menu lub bufetu każdego dnia – zupy, sałatki, potrawy na bazie ryżu/makaronu/kasz/ziemniaków i wiele innych propozycji. W końcu nawet na końcu świata często znajdziemy pizzę czy makaron, więc nie musimy polegać tylko na typowo lokalnej kuchni 😊 Nie mam wiedzy ani doświadczenia w podróżowaniu z dziećmi, które mają np. dietę eliminacyjną, ale jestem świadoma, że to kompletnie inna bajka. Podziwiam siłę i determinację w dążeniu do podróżowania u takich rodzin, bo na pewno nie ułatwia im to zadania. Odezwijcie się, jeśli tu jesteście – jestem bardzo ciekawa, jak sobie radzicie i jakie swoje własne patenty na jedzenie w podróży z dziećmi możecie polecić 😊
Jedzenie dla niemowlaka
A co z najmłodszymi? Najmniejsze pisklaki, wiadomo, piją mleko, więc tu problemu nie ma 😉 Starszy niemowlak stał się jednak dla nas wyzwaniem, bo było dla nas ważne, żeby jadł zdrowo, a przy okazji bez ryzyka dla delikatnego brzuszka. Wybierając się zatem do Azji, jak nasza M. miała 11 miesięcy, wzięliśmy zapach suchego prowiantu (o którym powyżej) oraz bezpieczne mięso w słoiczkach – dziesięć sztuk kurczaka (Holle - kurczak) i dziesięć sztuk wołowiny (Holle - wołowina). Podawaliśmy na zmianę na obiad te dwa rodzaje mięs, do tego zawsze ktoś nam ugotował ryż i kilka różnych warzyw i gotowe! 😊 Na śniadania często była owsianka, jogurt lub coś na bazie jajka. Przekąski to najczęściej owoce i orzechy. Do tego proste pieczywo, delikatna zupa, świeże warzywa, aromatyczne zioła i limonka, którą córeczka zawsze kochała. I duuuuuuuużo wody oczywiście 😊
Bóle brzuszka, zatrucia pokarmowe i inne ryzyka podróży
Zawsze mamy ze sobą dobrze przygotowaną apteczkę, choć powiem szczerze (odpukać w niemalowane!😉), że jeszcze nigdy nic nam się nie przydało, bo zwyczajnie nie mieliśmy żadnych problemów natury zdrowotnej. W apteczce mamy zawsze coś przeciwbólowego, przeciwzapalnego, przeciwbiegunkowego i elektrolity. Odporność staramy się budować przez cały rok, a na wakacjach pijemy butelkowaną wodę i dokładnie wszystko myjemy. I przede wszystkim ostrożne wybieramy, co je nasza pociecha 😊 Jeśli coś się jednak wydarzy, warto udać się do najbliższego lekarza w celu konsultacji. Polecam więc posiadanie odpowiedniego ubezpieczenia i noszenie przy sobie zawsze danych teleadresowych najbliższego punktu medycznego oraz naładowanego telefonu 😊 Wbrew pozorom, nacisk położony na słowo „naładowanego” wcale nie jest ani przypadkowy, ani przesadzony 😉
Wakacyjne szaleństwa, czyli żywieniowe grzeszki
Umówmy się, wakacje rządzą się często jednak swoimi prawami 😉 Czy nasza M. je tylko same superfoods w podróży? Ogólnie staramy się, żeby jadła dobrze, ale zdarza się, że zje np. lody. Faktem jest, że przez ponad trzy lata życia w ogóle ich nie jadła, ale teraz czasem sobie jednego spożyje. Ale nie codziennie i nie zamiast normalnych posiłków, ale jako dodatek (nie nagroda😉) po obiedzie. Wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy swoje słabości i my również czasem zjemy loda, coś słodkiego do kawy czy chipsy do piwa wieczorem. Ale to jest czasem, nie zawsze, nie codziennie. Każdy oczywiście sam wybiera, co je i co podaje swoim dzieciom. Moim celem jest tylko pokazanie, że jeśli tylko komuś na dobrej, zbilansowanej diecie dziecka zależy również na wakacjach, także tych na końcu świata, to bez problemu jest w stanie zaproponować coś zdrowego, lokalnego i pysznego. Mit braku jedzenia w podróży odpowiedniego dla dzieci obalony – tadam! 😊